banner_001
banner_008
banner_007

Intensyfikacja prac utrzymaniowych na rzekach prowadzona w ostatnich latach przez Wojewódzkie Zarządy Melioracji i Urządzeń Wodnych to temat budzący wiele kontrowersji. Dostępność środków umożliwia przeprowadzanie szybkich, acz w wielu przypadkach nieuzasadnionych, inwestycji. Naciski społeczeństwa na zwiększenie ochrony przeciwpowodziowej dodatkowo przyspieszają proces i liczbę kolejnych przedsięwzięć. Przyrodnicy i specjaliści od ochrony środowiska biją na alarm, wskazując potencjalne negatywne skutki tych prac.

 

„Prace utrzymaniowe” to zagadkowo brzmiące sformułowanie obejmujące najczęściej tzw. usuwanie namułu z rzeki (ręcznie lub za pomocą koparki) i rozplantowanie go na brzegach, połączone z wykaszaniem roślin na brzegach i w korycie. Są to przedsięwzięcia zaliczane do prac „lekkich”, nie wpływających potencjalnie negatywnie na środowisko naturalne i w związku z tym nie jest dla nich wymagane przeprowadzanie procedury oceny oddziaływania na środowisko. Zabiegi te mają na celu zwiększenie drożności koryta rzecznego, a w konsekwencji zapobieganie powodziom. Czy rzeczywiście jest to skuteczny sposób? Należy rozważyć tu kilka aspektów.

Obfitość roślin w korycie rzecznym jest wystarczającym powodem dla meliorantów do całkowitego ich usunięcia w ramach prac utrzymaniowych. Jest to działanie, mające zapobiegać powodziom, podobnie jak usuwanie namułu. Jednak usunięcie dużej ilości materiału z dna wraz z roślinnością powoduje miejscowe zwiększenie przepływu i akumulację odprowadzonej wody w dole cieku, co przy wysokim stanie wód zwiększa w tym miejscu zagrożenie powodzią lub podtopieniem. Skutek tego działania jest zatem odwrotny do zamierzonego. Usuwanie roślin z koryta i brzegów nie sprawdza się jako prewencyjna metoda walki z zagrożeniem powodziowym, ponieważ roślinność, w zależności od składu gatunkowego, może odtwarzać swoją biomasę nawet w ciągu 3-5 tygodni[1], w związku z czym metoda ta jest nieefektywna i kosztowna. Zmierzono, że usunięcie roślin z koryta powoduje spadek wysokości poziomu wody o 0,5-0,8 metra w ciągu kilku dni[2]. Zatem działanie to powinno być traktowane raczej jako doraźna metoda walki z realnie pojawiającym się, nagłym zagrożeniem, a nie powtarzanym systematycznie i bez większej potrzeby zabiegiem. Innym aspektem ciągłego usuwania roślin z koryta jest wpływ na skład gatunkowy flory rzecznej. Stwierdzono, że długotrwałe wycinanie roślin prowadzi do zmiany składu gatunkowego w stronę roślinności prezentującej typowo ruderalne cechy[3]. Wnioskuje się zatem, aby zaprzestać całkowitego usuwania roślin z koryta, lub ostatecznie, jeśli to konieczne, stosować częściowe wykaszanie[4] – pomoże to w usunięciu nadmiaru zgromadzonej wody w dół rzeki i jednocześnie zapewni siedliska dla fauny bytującej w częściach podwodnych roślin. Jest to kolejna ważna funkcja ekologiczna makrofitów. Na zanurzonych łodygach i liściach znajdują swoje schronienie pierwotniaki, gąbki, nicienie, wrotki, skąposzczety, larwy owadów i skorupiaki; tam też swoje jaja składają ślimaki i owady. Pomiędzy łodygami ukrywa się narybek. Na wynurzone pędy przenoszą się larwy owadów na czas ostatecznego linienia, w szuwarach kryją się liczne gatunki ptaków[5]. Warto również wspomnieć o funkcji buforowej i możliwości oczyszczania wody ze związków azotowych i fosforanowych przez rośliny. Szczególnie cenna jest ona zwłaszcza w rejonach intensywnie użytkowanych rolniczo, gdzie po deszczu woda spływająca z pól ma szansę zostać oczyszczona ze związków, które niesie ze sobą, zanim popłynie dalej w dół rzeki. Podobnie ma się rzecz z usuwaniem materiału dna. Usuwanie namułu wiąże się ze zniszczeniem siedlisk gatunków w nim żyjących, a jest ich wiele, jak na przykład liczne gatunki bezkręgowców, wykorzystywane do oceny jakości wód na podstawie ich właściwości bioindykacyjnych, a także ryb, w tym niektórych znajdujących się pod ścisłą ochroną gatunkową, takich jak piskorz Misgurnus fossilis. Jednocześnie zmienia się przekrój poprzeczny i podłużny koryta, co sprawia, że naturalnie meandrujące rzeki po kilku latach prowadzenia na nich zabieg ów hydrotechnicznych zaczynają przypominać proste, jednolite kanały. Niemniej jednak zauważono, że nawet takie zniszczenia mogą zostać naprawione. Wystarczy zaprzestać lub ograniczyć prace na rzekach, dając im możliwość działania zgodnie z naturalnymi procesami erozji i akumulacji, kontrolując proces w sposób mądry i w zgodzie z zasadą zrównoważonego rozwoju. W ten sposób nawet sztuczne kanały mają szansę stać się wtórnymi siedliskami dla organizmów wodnych[6].

Jak wiedza zaczerpnięta z publikacji naukowych ma się do naszej rzeczywistości? W badaniu, przeprowadzonym w ramach mojej pracy magisterskiej, porównywałam odcinki rzek poddane w ciągu ostatnich kilku lat pracom utrzymaniowym z odcinkami, które nie były modyfikowane po roku 2010 (od tego czasu zaczęto prowadzić niezależny rejestr prac utrzymaniowych w Polsce[7]). Do tego celu użyłam formularza River Habitat Survey – jest to system oceny jakości rzek, odnoszący się do ich warunków hydromorfologicznych i na jego podstawie można obliczyć wskaźnik naturalności i modyfikacji badanego odcinka rzeki. Przeanalizowałam również skład gatunkowy oraz pokrycie roślin na badanych odcinkach. Okazało się, że odcinki poddawane na bieżąco pracom utrzymaniowym mają ogólnie niższą wartość ekologiczną niż odcinki nie modyfikowane w ciągu ostatnich kilku lat. Odcinki na których zaprzestano działań melioracyjnych mają zaniżoną wartość wskaźnika jakości siedliska w porównaniu z odcinkami zupełnie naturalnymi, co oznacza, że negatywne skutki prac utrzymaniowych odciskają silne piętno na hydromorfologii cieków - nawet kilka lat po zaprzestaniu usuwania namułu i wycinania roślin ich stan nie poprawia się znacznie. Zauważyłam poza tym pewne różnice w składzie i pokryciu roślin między odcinkami utrzymywanymi obecnie a nieutrzymywanymi. W tych pierwszych pojawiają się gatunki typowo ruderalne, co jest równoznaczne z pogorszeniem się warunków siedliskowych. Większość z przeanalizowanych odcinków rzek poddawana zabiegom melioracyjnym zlokalizowana jest pośród terenów rolniczych. Biorąc pod uwagę właściwości roślin, które wspomagają samooczyszczanie się wód i inne aspekty wspomniane wcześniej, należałoby rozważyć zasadność tego działania. Podsumowując wyniki obserwacji mogę stwierdzić, że prace utrzymaniowe powinny być uwzględnione jako mogące potencjalnie negatywnie oddziaływać na środowisko, a co za tym idzie, powinna być wymagana procedura oceny oddziaływania przed rozpoczęciem inwestycji. Przypadek każdej rzeki powinien być rozpatrywany indywidualnie, z uwzględnieniem nie tylko potencjalnych korzyści, jak czynione to było (i jest) do tej pory, ale również strat, jakie ponieść może ekosystem, ponieważ szkoda dla przyrody jest również szkodą dla człowieka.

Nie ma wątpliwości, że problem zagrożenia powodziowego jest tematem, który budzi wśród społeczeństwa wiele emocji. Wykorzystując dostępność środków finansowych instytucje odpowiedzialne za zarządzanie wodami w Polsce podejmują niekiedy pospieszne i krótkowzroczne działania. Uważam, że z obecnym stanem wiedzy nie możemy sobie na to pozwolić. W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o zasadzie zrównoważonego rozwoju[8], którą w skrócie można ją podsumować sformułowaniem: nie odziedziczamy świata po naszych przodkach, lecz pożyczamy go od naszych wnuków. Czy to, co dzieje się na naszych oczach z rzekami w Polsce, wpisuje się w powyższą filozofię?

 

Marlena Tarapata

 

Artykuł przygotowano w ramach w ramach projektu „Społeczna kontrola zarządzania ekosystemami rzecznymi w Polsce” w programie Obywatele dla Demokracji, prowadzonym przez Fundację im. Stefana Batorego z Polską Fundacją Dzieci i Młodzieży, finansowanym ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

Więcej informacji na temat problemu niszczenia rzek:

http://ratujmyrzeki.bagna.pl/

http://www.wwf.pl/co_robimy/rzeki/

 

Zdjęcia

1. Rzeka Franknowo 

Rzeka Franknowo L  Rzeka Franknowo R 
 Odcinek nieutrzymywany  Odcinek poddawany regularnie pracom utrzymaniowym

 

Odcinki utrzymywany i nieutrzymywany wyraźnie różnią się między sobą już na pierwszy rzut oka. (fot. Ewa Jabłońska)

  

2. Rzeka Rynie 

Rzeka Rynie L Rzeka Rynie R
Odcinek nieutrzymywany od 2010 roku. Odcinek regularnie poddawany pracom utrzymaniowym.

Rzeka Rynie to przykład, jak prace utrzymaniowe odciskają swe piętno na kształcie koryta rzeki na długie lata jeszcze po zaprzestaniu usuwania namułu i wycinania roślin z koryta. (fot. Ewa Jabłońska)

 

3. Rzeka Jagodzianka

Rzeka Jagodzianka L  Rzeka Jagodzianka R 

Prace utrzymaniowe prowadzone za pomocą koparko-odmularki na obszarze Natura 2000 Bagno Całowanie. (fot. Wiktor Kotowski)

 

piskorz L  piskorz R 

Martwe piskorze znalezione w materiale dennym usuniętym z rzeki. (fot. Wiktor Kotowski)

 

 

----------

  1. Bal K. D., Meire P. (2009) The Influence of Macrophyte Cutting on the Hydraulic Resistance of Lowland Rivers. Journal of Aquatic Plant Management 47: 65-68.
  2. Trepel M., Holsten B., Kieckbusch J., Otten I., Pieper F. (2003) Influence on macrophytes on water level and flood dynamics in a riverine wetland in Northern Germany. International conference ‘Towards natural flood reduction strategies’, Warsaw, 6-13 September 2003.
  3. Baattrup-Pedersen A., Larsen S.E., Riis T. (2002) Long-term effects of stream management on plant communities in two Danish lowland streams. Hydrobiologia, 481: 33-45.
  4. Bal K., Struyf E., Vereecken H., Viaene P., de Doncker L., de Deckere E., Mostaert F., Meire P. (2011) How do macrophyte distribution patterns affect hydraulic resistances?. Ecological Engineering, 37: 529-533.
  5. Stańczykowska-Piotrowska A. (1990) Ekologia naszych wód. Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa.
  6. Dorotovičová C. (2013) Man-made canals as a hotspot of aquatic macrophyte biodiversity in Slovakia. Limnologica 43: 277-287.
  7. Jabłońska E., Kotkowicz M., Manewicz M., Kułak M. (2013) Inwentaryzacja oraz ocena skutków przyrodniczych prac ‘utrzymaniowych’ na rzekach województw łódzkiego, podkarpackiego, małopolskiego, świętokrzyskiego, warmińsko-mazurskiego, zachodniopomorskiego, opolskiego, wielkopolskiego w latach 2010-2012 - opracowanie w oparciu o ogłoszenia o przetargach zamieszczone na stronach internetowych WZMiUW oraz wyniki ankiet wysłanych do tych instytucji. WWF Report, mscr.
  8. Definicja wg Ustawa z dnia 27 kwietnia 2001 r. Prawo ochrony środowiska: Dz. U. z 2001 r. Nr 62, poz. 627 brzmi: jest to taki rozwój społeczno-gospodarczy, w którym następuje proces integrowania działań politycznych, gospodarczych i społecznych, z zachowaniem równowagi przyrodniczej oraz trwałości podstawowych procesów przyrodniczych, w celu zagwarantowania możliwości zaspokajania podstawowych potrzeb poszczególnych społeczności lub obywateli zarówno współczesnego pokolenia, jak i przyszłych pokoleń.

Aktualności